Na ostatnią w tym roku Skandię wybraliśmy się do Kwidzyna w 9-cio osobowym składzie. Pogoda jak marzenie aż się chciało poszaleć rowerem po leśnych ścieżkach. Jeszcze nie wyjechaliśmy z Pasłęka, a Bartek już musiał szukać zapasowej dętki, ale ,,najlepsze'' miało dopiero przyjść Emotikon wink Rowery zapakowane i wyjazd z naszego miasteczka o godz. 7.30. Dotarliśmy około 9.00 no i jak to często bywa musieliśmy czekać na nasz wóz techniczny czyli ,,żółtą łódź podwodną'' z jej kapitanem Marcinem. Miejsce czekało i nawet chłopaki z Elbląga chcieli się tam ulokować, ale Mario (KM Bike) się przestraszył i zaparkował obok Emotikon wink Po odebraniu pakietów krótka rozgrzewka i do sektorów. Jak zawsze ścisk. Krzysiek w 7 sektorze (medio), Adrian w 11 (mini) a reszta paczki w ,,najszybszym'' 12 (też mini).
Po starcie przejazd obok zamku i wjazd w , tumany kurzu'', szkoda że bez masek, bo nie było czym oddychać, a po chwili przejazd po grobli i to mijanie wolniejszych. Wjazd do lasu wynagrodził początek. Hopki prawie jak w enduro, trochę płaskich odcinków,na których można było pocisnąć. No i finisz pod górkę, fajna sprawa na koniec wyścigu (prawie jak u nas). Z naszej ,,dziewiątki " najszybciej zameldował się Adrian, potem dwóch Tomków, Michał, Heniek, Marcin w kamizelce no i Bartek przepasany dętką. Obiecał, że następnym razem weźmie dwie. Po nim przyjechała Kasia, cała, zdrowa i zadowolona. Krzysiek miał najwięcej do pokonania (prawie 7 dyszek). Jeszcze makaron i na wyprzedaż do Questa. Warto było spędzić sobotę na siodełku. Teraz czas na Susz.
Wyniki: MEDIO, MINI